Co zrobimy pozostawieni samym sobie?
Wbrew pozorom, nasza sytuacja polityczna jest tak zła, że mało kto ma odwagę spojrzeć prawdzie w oczy. Jeśli jednak znajdziesz w sobie odwagę, to na końcu niniejszego artykułu znajdziesz nie tylko nadzieję na poprawę sytuacji ale wręcz konkretne rozwiązanie naszych problemów.
Czy słyszałeś kiedyś o uwielbieniu jakim mieszkańcy Korei północnej darzą swojego wodza Kim Dzong Una? Czy pamiętasz tłumy popierające Hitlera, Stalina i innych dyktatorów. Ahh – gdyby tylko ludzie zdawali sobie sprawę, gdyby tylko się zorganizowali i przeciwstawili – iluż nieszczęść w historii ludzkości można by uniknąć. Niestety ci biedni ludzie, zapewne zastraszeni, zapewne zajęci własnym życiem i przetrwaniem, nie do końca świadomi swojej złej sytuacji – w większości przypadków nie zdołali powstrzymać dyktatora. Rzecz w tym, że my również żyjemy w dokładnie takiej samej sytuacji. My również moglibyśmy znacząco poprawić swój los lecz po prostu tego nie robimy. Być może nie wiemy jak. Być może nie wiemy co można zyskać. Musimy dogłębnie zrozumieć naszą sytuację ponieważ owszem – jako tak nam się żyje – ale dokładnie tak samo twierdzą Koreańczycy pozbawieni szerszej perspektywy.
Układ panujący w naszej „demokracji przedstawicielskiej” można by porównać do sytuacji rodziny, która wynajęła ekipę budowlaną ale nie podpisała z nią żadnej umowy. Niby wiadomo, że chodzi o remont, niby wiadomo ile to kosztuje, niby było jasne co ma być zrobione ale w praktyce okazało się, że opłaceni pracownicy przejęli całą kontrolę nad sytuacją. Wynajęci ludzie każą sobie płacić coraz więcej i sami decydują co ma być zrobione. Oczywiście wszelkie prace postępują niemrawo bo pieniądze i tak płyną do nich co miesiąc – i to w niemałych ilościach. Z drugiej strony jednak nie ma obawy, że samozwańczy dyktatorzy zaszkodzą mieszkańcom – to by pozbawiło ich dochodów. Niestety zawodowi budowlańcy zaczynają się zajmować co raz to innymi zadaniami – po to tylko żeby uzasadnić swoją obecność i potrzebę pobierania coraz większych opłat.
Być może rodzina mogłaby zmienić pracowników na „lepszych” ale w tej analogii – podobnie jak w naszym życiu politycznym – każda kolejna ekipa w taki sam sposób wykorzystuje swoją pozycję. Pobiera opłaty i sama decyduje co się ma robić.
Co jednak by się stało gdyby jakimś sposobem udało nam się wyzwolić spod panowania zbuntowanej ekipy. Jak byśmy się zachowali nagle pozbawieni ciągłego nadzoru ze strony polityków, którzy do tej pory wyręczali nas w każdej sprawie wymagającej samoorganizacji? Przecież to właśnie politycy wskazują nam co jest dobre a co złe – poprzez prawa, które uchwalają. To oni każą nam płacić podatki, które przecież są niezbędna do budowania naszej wspólnej infrastruktury. To politycy budują szkoły i szpitale. Wydaje się, że to właśnie politycy trzymają w ryzach chaos, który jest gotów zaatakować z pełną mocą jeśli tylko zostaniemy pozostawieni samym sobie.
Takie oto przeświadczenie ma wielu z nas ale wynika ono tylko i wyłącznie z tego, że nie wiemy jak wygląda świat, w którym sami sobą rządzimy. Nie znamy przykładów sytuacji w których grupa ludzi zadecydowała mądrze o sobie samej – wręcz przeciwnie – widujemy czasem kłótnie i konflikty w sytuacji gdy nie ma przywódcy, który podejmie decyzję. Potrzebujemy jakiegoś sposobu organizowania się – bez tego nie da się robić wspólnych inwestycji, organizować obronności i gwarantować równego traktowania wszystkich nas. Wskazanie przywódcy jest łatwe ale jest jeszcze lepszy sposób. Jest nim referendum.
Okazuje się, że jeśli ludzie umówią się miedzy sobą, że podejmują decyzję tak jak robi to grupa przyjaciół – większością głosów – to udaje się zarówno zachować zasady i dobrą organizację jak i przepisy ustalane w ten sposób są o wiele lepsze niż wymyślane przez polityków pozbawionych kontaktu z rzeczywistością. Przepisy i zasady są potrzebne ale ich źródłem nie musi być polityk – możemy to być my. To właśnie nam, zwykłym obywatelom, najbardziej zależy na tym, żeby prawo było dobrej jakości, żeby pieniądze z podatków były wydawane efektywnie, żeby słabym nie działa się krzywda. Na co dzień nie działamy na rzecz naszych społeczności nie dlatego, że jesteśmy złymi ludźmi – o nie! Nie działamy bo nie mamy takiego prawa! Zostaliśmy go pozbawieni. Na przykład ludzie posiadający wiedzę ekonomiczną nie są w stanie przebić się ze swoimi pomysłami bo przegrywają z interesem politycznym. Działacze społeczni są przekupywani pieniędzmi z grantów a obywatele nie dają pieniędzy na dobroczynności bo dobroczynność jest przymusowa. Reakcja polityków na propozycje zmniejszenia zadłużenia i podatków jest wręcz alergiczna – jedynie obywatele są w stanie podjąć decyzje, które pomogą nam pozostawić nasze pieniądze przy nas. Tylko obywatele mogą zbudować system pomocy społecznej, który nie będzie dziurą bez dna.
Bez przywódców da się żyć ale brak zasad i przepisów może być dla nas groźny. Jeśli uznajemy jakąś zasadę za dobrą to wprowadzenie jej przez referendum ma taką samą moc jak narzucenie jej przez władzę. Przy czym dzięki referendum każdy przepis możemy solidnie dopracować. Narzuconych przepisów może jedynie przestrzegać.